Mieszkańcy Gdyni czują się coraz bardziej poddenerwowani, obawiając się, że w pobliskich lasach może ukrywać się mężczyzna poszukiwany za zabójstwo. To taka sytuacja, w której napięcie narasta z dnia na dzień – wyznaje jedna z mieszkanek miasta w rozmowie z Interią. Poszukiwania Grzegorza Borysa, mężczyzny podejrzanego o zamordowanie swojego sześcioletniego syna, nadal prowadzone są w lesie znajdującym się niedaleko jej domu.
Mieszkańcy Fikakowa, gdzie odnaleziono ciało sześciolatka, są przerażeni. Obawiają się, że Borys celowo zaplanował tę okropną zbrodnię i przygotował plan ucieczki do leżącego niedaleko lasu. Ten scenariusz wywołuje jeszcze większy niepokój – wyznaje Interii jedna z mieszkanek tej dzielnicy. Kobieta mieszka niecałe pół kilometra od miejsca tragedii. Wspomina, że ma syna w wieku zamordowanego chłopca, jednak nigdy go nie znała. Dzień wtorek jest piątym dniem intensywnych poszukiwań Borysa.
Mimo że istnieje możliwość, że Grzegorz Borys uciekł za granicę, intensywne poszukiwania na miejscu sugerują, że prawdopodobnie jest nadal gdzieś w pobliżu. Mieszkańcy boją się, że osoba, która jest zdolna do takiej zbrodni, może w obliczu zagrożenia zaatakować każdego – dorosłego czy dziecko – który przypadkiem wejdzie na jego drogę. Z obawy o swoje bezpieczeństwo, mieszkańcy starają się spędzać jak najmniej czasu na otwartych przestrzeniach w swojej dzielnicy – zauważa jedna z mieszkanek.